Deszcz uderzał w stare, brudne szyby domu przy Spinner's End z taką siłą, że wydawało się, jakby sam niebo chciało dostać się do środka. Błyskawice przecinały niebo, oświetlając na moment mroczne zaułki Cokeworth, a grzmoty wstrząsały fundamentami starych kamienic.
W jednym z tych zaniedbanych domów, na łóżku usłanym spranymi prześcieradłami, leżała Eileen Snape, drżąc z bólu i wycieńczenia. Jej krzyki i płacz rozbrzmiewały w pustych pokojach, dodając do atmosfery grozy i napięcia. Tobias Snape, jej mąż, stał obok łóżka, przypatrując się jej z przerażeniem. Czuł się bezsilny, a jego wyraz twarzy mówił więcej niż tysiąc słów – nienawidził czuć się nieadekwatny, a magia tylko pogłębiała te uczucia.
W tych dramatycznych chwilach, drzwi sypialni rozwarły się z hukiem i do pokoju wpadła Elizabeth Prince, matka Eileen. Jej oczy błyszczały od determinacji, a ręce działały szybko i sprawnie. Bez chwili wahania rzuciła zaklęcie „Painorus" na swoją córkę, chwilowo niwelując jej ból. Choć Tobias marszczył brwi, widząc użycie magii, Elizabeth nie zwracała na to uwagi. Była tu, aby pomóc córce w tym najważniejszym momencie.
Gdy ból ustąpił, Eileen mogła złapać oddech. Elizabeth, z bagażem doświadczeń życiowych i magicznych, stawała teraz gotowa odebrać poród. Atmosfera w pokoju zagęściła się, a czas zdawał się zwolnić. W końcu, po kolejnym piorunie, który na moment rozjaśnił pokój, na świat przyszedł nowy życie.
Starsza kobieta delikatnie podała noworodka Eileen, która mimo wycieńczenia, rozpromieniła się, widząc swoje dziecko. „Nazwiemy go Severus," powiedział nagle Tobias, patrząc na syna z mieszanką uczuć. Eileen, widząc akceptację w oczach męża, kiwnęła głową ze zmęczeniem, lecz zadowolona z wyboru imienia.
Pokój wypełnił się nową energią – energią życia i nadziei, mimo ciemnych chmur nad ich przyszłością. Eileen, z synem bezpiecznie owiniętym w ramionach, zamknęła oczy, oddając się zasłużonemu odpoczynkowi. Severus Snape, chłopiec, którego przeznaczenie miało być większe i mroczniejsze, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić, spokojnie spał przy boku matki, nieświadomy świata, który na niego czekał.